- Lucy?! Obudź się!
- Aaa...! - Obudziłam się z krzykiem.
- Co się dzieje?! - Spenc zapytała wystraszona.
- Miałam koszmar... - odpowiedziałam oddychając głęboko.
- O czym?
Nic nie odpowiedziałam, bo nie wiedziałam co. Spencer przytuliła mnie, a ja próbowałam sobie wszystko poukładać. Co to były za kreatury? Jestem cała? Gdzie moja mama? A no tak umarła...Nadal nie może to do mnie dotrzeć.
- Sama nie wiem... Śniły mi się obślizgłe, bezkształtne, czarne kreatury, które mnie goniły i dorwały. Śniła mi się jeszcze moja mama...nie mogłam jej przytulić... - zaczęłam płakać.
- O Matko! Skarbie! Już wszystko dobrze. Jestem z Tobą. - pocieszała mnie moja przyjaciółka.
- Nadal nie mogę uwierzyć w to że nie ma jej już tu ze mną na tym świecie...
Spenc nic nie odpowiedziała tylko głaskała mnie po głowie.
- To straszne....nie mam już nikogo oprócz Ciebie i Lorda... Nie wiem co to by było gdybym Was jeszcze straciła.
- Lu Ty Nas nigdy nie stracisz - pocałowała mnie w głowę.
Siedziałyśmy chwilę w ciszy.
- Już wiem! - krzyknęła Spencer.
- Co wiesz?
- Wiem co będziemy dzisiaj robić - uśmiechnęła się do mnie.
- Też wiem. Będę siedzieć w domu pod kołdrą i płakać w poduszkę użalając się nad sobą...
- Nie Moja Droga - wzięła mnie za ręce i podniosła z materaca - dzisiaj idziemy na zakupy! To Ci pomoże.
- Słucham? Nie idę na żadne zakupy. Nie mam chęci, ani pieniędzy.
- O pieniądze się nie martw. Wiesz, że moi rodzice traktują Cię jak moja siostrę i jak ich druga córkę, więc to oni zapłacą za zakupy. Więc idź już do łazienki i się ogarnij. Nie pójdę z zombie na zakupy.
Poszłam do łazienki i byłam gotowa w 10 minut. Kiedy wyszłam moja przyjaciółka też była gotowa i wyglądała genialnie jak zwykle. Była ubrana w niebieską spódniczkę, białą koszulę z krótkim rękawem oraz czarne botki na koturnie, a jej pięknie, długie, blond włosy opadały na jej ramiona. Wyglądała cudnie. Ja natomiast byłam ubrana w bluzę za tyłek, która zakrywała dżinsowe szoty, a na nogach czarne trampki za kostkę, a moje czarne włosy, niby uczesane, były w nieładzie.
- Gotowa? - zapytała Spenc.
- Chyba tak- odparłam.
- No to idziemy! - powiedziała pełna entuzjazmu i złapała mnie za rękę.
Na przystanku czekałyśmy jakieś 5 minut na nasz autobus 33, a pod galerią byłyśmy wciągu 15 minut. W galerii było mnóstwo ludzi, a zwłaszcza młodzieży w naszym wieku. Nic dziwnego zaczęły się wakacje.
- Gdzie chcesz iść najpierw? - zapytała mnie Spencer.
- Chce już wracać do domu i ukryć się pod kołdrą przed całym światem.
- O nie Moja Droga! - złapała mnie za rękę - Dzisiaj szalejemy, próbujemy zapomnieć o wszystkich problemach i kupujemy wszystko co nam się spodoba! W drogę!
Najpierw weszłyśmy do Forever 21. Spenc powybierała mi jakieś ciuchy, nawet nie patrzyłam co, i kazała mi iść do przymierzalni. Nałożyłam na siebie czarne rurki z dziurami na kolanach i bordową bluzę.
- Super! Kupujemy to! - krzyknęła Spencer.
Uśmiechnęłam się. Mi też się podobały te ubrania.
Po przymierzałam jeszcze z kilka rzeczy i powybierałam te, które mi się podobają i poszłyśmy do kasy.
- A ty nic nie kupujesz? - zapytałam Spencer.
- Nic mi nie wpadło w oko.
- Aha. Dziękuję Ci Spenc.
- Za co?
- Za to, że jesteś i wiesz jak mnie pocieszyć nawet jak mam koszmarny czas w swoim życiu. Kocham Cię!
- Och Lu! - przytuliła mnie - Ja Ciebie też Kocham!
Zapłaciłyśmy za ubrania i poszłyśmy dalej szaleć. Po zakupowym szaleństwie postanowiłyśmy zrobić sobie przerwę. Zaszłyśmy do Starbucksa na kawę. Spenc zamówiła Mrożoną Caffè Mocha, a ja Mrożoną Caffè Latte.
- Zajdziemy do księgarni? - zapytałam mojej przyjaciółki.
- Jasne!
- To super! Chyba pierwszy raz kupię tyle ubrań - popatrzyłam na swoje torby z zakupami.
- Haha! To dobrze. Potrzebowałaś nowych ubrań.
Uśmiechnęłam się.
- Spencer...
- Tak Lu?
- Mogłabym zamieszkać u Ciebie do końca wakacji? Nie chcę wracać do domu, jeśli to wogóle można nazwać domem...
- Oczywiście kochana! Możesz zamieszkać do końca wakacji i dłużej!
- A nie będę przeszkadzać? Pewnie macie już jakieś plany na wakacje.
- Nigdy nie przeszkadzasz! Jeszcze nie wiem gdzie pojedziemy, ale jak wrócę do domu to powiem rodzicom, że zostajesz, więc na pewno zabierzemy Cię ze Sobą Kochana.
- Naprawdę?
- Tak!
- Dziękuję!
- Nie masz za co. Ty też byś to dla mnie zrobiła gdybym tego potrzebowała.
Po zrobionej przerwie z kawą poszłyśmy do księgarni.
- Dzień dobry - przywitała nas sprzedawczyni. - Mogę w czymś pomóc? Szukacie jakiejś konkretnej książki?
- Dzień dobry - odpowiedziałam - Nie, dziękuję.
Minęłam sprzedawczynie i poszłam na dział z książek kryminalnych. To mój ulubiony typ książek. Uwielbiam kryminały, nie rozwiązane sprawy. Wybrałam kilka książek, które mnie zaciekawiły. Kiedy wybrałam książki poszłam w stronę kasy. Nagle wpadłam na kogoś. Wszystkie książki wylądowały na ziemi razem ze mną.
- O Matko! Przepraszam bardzo! - usłyszałam głos osoby, na którą wpadłam - Nic Ci nie jest?!
Podniosłam głowę i ujrzałam chłopaka. Jego wyraz twarzy była bardzo zakłopotany.
- Nie nic mi nie jest - odpowiedziałam.
- To całe szczęście! - powiedział i pomógł mi wstać.
Uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił mój uśmiech. Schyliłam się i zaczęłam zbierać książki. Chłopak to zauważył i zaczął mi pomagać.
- Jak się nazywasz ? - zapytał.
- Lucy, a ty ?
- Toby. Miło mi Cię poznać Lucy - podał mi swoją rękę.
- Mi też miło Toby.
- Okey ja już muszę iść - powiedział - Do zobaczenia!
- Do zobaczenia!
Poszłam do kasy i wróciłam do mojej przyjaciółki.
Na przystanku czekałyśmy jakieś 5 minut na nasz autobus 33, a pod galerią byłyśmy wciągu 15 minut. W galerii było mnóstwo ludzi, a zwłaszcza młodzieży w naszym wieku. Nic dziwnego zaczęły się wakacje.
- Gdzie chcesz iść najpierw? - zapytała mnie Spencer.
- Chce już wracać do domu i ukryć się pod kołdrą przed całym światem.
- O nie Moja Droga! - złapała mnie za rękę - Dzisiaj szalejemy, próbujemy zapomnieć o wszystkich problemach i kupujemy wszystko co nam się spodoba! W drogę!
Najpierw weszłyśmy do Forever 21. Spenc powybierała mi jakieś ciuchy, nawet nie patrzyłam co, i kazała mi iść do przymierzalni. Nałożyłam na siebie czarne rurki z dziurami na kolanach i bordową bluzę.
- Super! Kupujemy to! - krzyknęła Spencer.
Uśmiechnęłam się. Mi też się podobały te ubrania.
Po przymierzałam jeszcze z kilka rzeczy i powybierałam te, które mi się podobają i poszłyśmy do kasy.
- A ty nic nie kupujesz? - zapytałam Spencer.
- Nic mi nie wpadło w oko.
- Aha. Dziękuję Ci Spenc.
- Za co?
- Za to, że jesteś i wiesz jak mnie pocieszyć nawet jak mam koszmarny czas w swoim życiu. Kocham Cię!
- Och Lu! - przytuliła mnie - Ja Ciebie też Kocham!
Zapłaciłyśmy za ubrania i poszłyśmy dalej szaleć. Po zakupowym szaleństwie postanowiłyśmy zrobić sobie przerwę. Zaszłyśmy do Starbucksa na kawę. Spenc zamówiła Mrożoną Caffè Mocha, a ja Mrożoną Caffè Latte.
- Zajdziemy do księgarni? - zapytałam mojej przyjaciółki.
- Jasne!
- To super! Chyba pierwszy raz kupię tyle ubrań - popatrzyłam na swoje torby z zakupami.
- Haha! To dobrze. Potrzebowałaś nowych ubrań.
Uśmiechnęłam się.
- Spencer...
- Tak Lu?
- Mogłabym zamieszkać u Ciebie do końca wakacji? Nie chcę wracać do domu, jeśli to wogóle można nazwać domem...
- Oczywiście kochana! Możesz zamieszkać do końca wakacji i dłużej!
- A nie będę przeszkadzać? Pewnie macie już jakieś plany na wakacje.
- Nigdy nie przeszkadzasz! Jeszcze nie wiem gdzie pojedziemy, ale jak wrócę do domu to powiem rodzicom, że zostajesz, więc na pewno zabierzemy Cię ze Sobą Kochana.
- Naprawdę?
- Tak!
- Dziękuję!
- Nie masz za co. Ty też byś to dla mnie zrobiła gdybym tego potrzebowała.
Po zrobionej przerwie z kawą poszłyśmy do księgarni.
- Dzień dobry - przywitała nas sprzedawczyni. - Mogę w czymś pomóc? Szukacie jakiejś konkretnej książki?
- Dzień dobry - odpowiedziałam - Nie, dziękuję.
Minęłam sprzedawczynie i poszłam na dział z książek kryminalnych. To mój ulubiony typ książek. Uwielbiam kryminały, nie rozwiązane sprawy. Wybrałam kilka książek, które mnie zaciekawiły. Kiedy wybrałam książki poszłam w stronę kasy. Nagle wpadłam na kogoś. Wszystkie książki wylądowały na ziemi razem ze mną.
- O Matko! Przepraszam bardzo! - usłyszałam głos osoby, na którą wpadłam - Nic Ci nie jest?!
Podniosłam głowę i ujrzałam chłopaka. Jego wyraz twarzy była bardzo zakłopotany.
- Nie nic mi nie jest - odpowiedziałam.
- To całe szczęście! - powiedział i pomógł mi wstać.
Uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił mój uśmiech. Schyliłam się i zaczęłam zbierać książki. Chłopak to zauważył i zaczął mi pomagać.
- Jak się nazywasz ? - zapytał.
- Lucy, a ty ?
- Toby. Miło mi Cię poznać Lucy - podał mi swoją rękę.
- Mi też miło Toby.
- Okey ja już muszę iść - powiedział - Do zobaczenia!
- Do zobaczenia!
Poszłam do kasy i wróciłam do mojej przyjaciółki.
Witam Wszystkich. Wracam po baaardzo długiej przerwie. Oto 5 rozdział opowiadania. Mam nadzieję, że wam się podobał. Zostaw po sobie komentarz, bardzo proszę! Chcę wiedzieć co myślicie o tym jak pisze. xoxo