-Co się stało? - zapytał mnie siadając obok.
Prze dłuższą chwilę zastanawiałam się co powiedzieć.
-To zbyt długa historia...i nie wiem czy bym chciała komuś obcemu o niej opowiadać...-odpowiedziałam niepewnym głosem.
Znałam się z Danielem, ale tylko z widzenia. Nigdy z nim nie rozmawiałam, aż do teraz. Tak wiem to głupie zakochać się w kimś kogo się wcale nie zna, ale jakoś tak wyszło.
-To może przyszła pora, żeby się poznać - uśmiechną się do mnie.
-Może... - odwzajemniłam uśmiech.
-Jestem Daniel Lee, miło mi Cię poznać. - przywitał się ze mną z dużym uśmiechem i podnosząc rękę w moją stronę na przywitanie.
-Nazywam się Lucy. Lucy James. - podałam mu rękę.
Uśmiechnęliśmy się do siebie.
-Masz psa? - zapytał mnie.
-Tak, skąd ty to...?
Pokazał na smycz, która trzymałam w ręce. Przypomniałam sobie o moim czworonożnym przyjacielu.
-Lord! - wrzasnęłam wstając z ławki i oglądając się do o koła siebie. Nigdzie go nie było.
Poczułam znowu dotyk ręki na moim ramieniu, ale teraz wiedziałam czyj.
-Gdzie on jest?! - zaczęłam płakać i nie wiedząc czemu przytuliłam się do wysokiego bruneta. On zamiast mnie odepchnąć, to mnie przytulił i zaczął głaskać mnie po głowie.
-Na pewno gdzieś tu musi być. Nie mógł daleko odejść. - zaczął mnie uspokajać - Pomogę ci go szukać. Chodźmy!
Wziął mnie za rękę i zaczął nawoływać mojego psa po imieniu, a ja razem z nim. O niczym innym nie myślałam oprócz tego, żeby mój czworonożny przyjaciel się znalazł. Nie mogłabym sobie wyobrazić życia bez niego, że zostałabym sama, bez nikogo.
Szukaliśmy jakieś 15 minut, albo i dłużej. Już myślałam, że Lord uciekł ode mnie, aż nagle usłyszałam znajomy głos. obróciłam się i zobaczyłam mojego przyjaciela, który biegł w moją stronę wesoło szczekając i merdając ogonem. Zaczęłam biec, żeby go jak najmocniej przytulić. Daniel zdziwiony obrócił się i zobaczył mnie i Lorda szczęśliwych, że się wreszcie znaleźliśmy. Podszedł do nas i nic nie mówił tylko się uśmiechał.
-Gdzieś ty był mały?! Wiesz jak ja się o ciebie martwiłam?! Myślałam, że znowu kogoś straciłam! - mówiłam do Lorda, a on lizał mnie po twarzy ze szczęścia.
-Straciłaś kogoś? - zapytał zdziwionym głosem brunet.
Zastanowiłam się czy mu powiedzieć czy nie.
-Wolałabym o tym nie mówić....teraz...
Daniel nic nie odpowiedział tylko patrzył się na mnie swoimi czarnymi oczami.
-Ale pamiętaj nie jesteśmy już dla siebie obcymi. - mrugnął do mnie.
-Pamiętam. - uśmiechnęłam się.
Poczułam nagle jak telefon mi wibruje w kieszeni. Wyciągnęłam telefon i zobaczyłam, że Spenc się próbuje do mnie dodzwonić. Przypomniałam sobie, że miałam do niej pojechać. Odrzuciłam połączenie i wysłałam jej SMS-a, że już jadę.
-Przepraszam, ale muszę już iść.
-No dobrze...- zasmucił się brunet - Ale zobaczymy się jeszcze?
-Na pewno w szkole po wakacjach.
-A poza szkołą? W te wakacje?
-Może...
Zapięłam Lordowi smycz i poszłam w stronę przystanku. Pomachałam Danielowi na pożegnanie.
Kiedy przyszłam na przystanek mój autobus nadjeżdżał. Wsiadłam do niego i usiadłam na samym końcu. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że było to Daniel, chłopak w którym skrycie się podkochiwałam.
Podobało się? Zostaw komentarz, bo to motywuje do tego, żebym pisała i dzięki temu wiem, że wam się podoba i chcecie ciąg dalszy.
Starałam się, żeby ten rozdział był trochę dłuższy i mam nadzieję, że mi się udało.
Chcę was jeszcze raz przeprosić że nie wstawiam tak często tych opowiadań i robię tak wielkie odstępy czasowe między rozdziałami, ale musicie mnie rozumieć...szkoła, a zwłaszcza że za miesiąc piszę test 6-klasisty to jest 2 razy więcej nauki i do tego jeszcze próbne sprawdziany. Więc przepraszam, ale postaram się poprawić i to jakoś pogodzić.
xoxo
Cudo! <3 Masz talent do pisania. Nie mam się do czego przyczepić : D Zapraszam do mnie !
OdpowiedzUsuńhttp://good-or-bad-world.blogspot.com/ <3